The Originals - sezon 2 A

Źródło: Facebook
Obiecałam sobie, że w tym roku (szkolnym) nie zacznę żadnych, nowych seriali i udaje mi się to, choć kolejne programy kuszą! Jednak moje postanowienie nie dotyczyło tych, które już oglądałam, więc zmęczona szkołą postanowiłam znaleźć coś do rozerwania się. Napisałam do eM, która nie pyta, lecz rozumie i tak Ordżinalsi pojawili się kolejny raz w moim życiu. To dopiero było spotkanie!

Fabuła w skrócie: Francuska dzielnica Nowego Orleanu jest bardziej niebezpieczna, niż kiedykolwiek, choć jej mieszkańcy nawet nie mają pojęcia, że w mieście pojawiło się nowe, zdeterminowane zagrożenie. Wilkołaki panoszą się na wolności, a pierścienie księżycowe osłabiają Klausa. Hayley, jako nowo narodzona hybryda nie potrafi sobie poradzić z emocjami, które ją przytłaczają. Cami powraca do miasta, aby ułożyć sobie życie tak, jak miało wyglądać przed poznaniem Klausa. Elijah dalej nosi garnitury z klasą i próbuje pogodzić się z własnymi uczuciami oraz przeszłością.

Źródło: tumblr.com
Klaus się uśmiecha - trzeba wiać jak najdalej.
Dobra, zakochałam się i totalnie polecam Wam nadrabianie, niż oglądanie na bieżąco. Są emocje, ten dreszczyk, wczuwanie się... Obejrzałam tylko kilka odcinków i to był zupełnie inny serial. Siedziałam i umierałam z zachwytów. Akcja była płynniejsza, zwroty fabuły interesujące i właściwie jedyną rzeczą, która mnie denerwowała były przemowy Esther. Matko, ale ta kobieta potrafiła truć i ciągle ta sama śpiewka... To było naprawdę nieprzyjemne i zwyczajnie nudne, ale na szczęście inne rzeczy nadrabiały ten mały niedostatek.

Pierwsza połowa sezonu Ordżinalsów liczy sobie tylko dziewięć odcinków, więc w tym musieli zamknąć się z tym dużym wątkiem fabularnym i nie ukrywam, że wyszło to całkiem zgrabnie. Pierwszy odcinek był dla mnie wyjątkowo nagły, może nawet trochę przesadzony, ale taki już urok seriali o wampirach: krew płynie wartko, trupy ścielą się gęsto. Wątek Hope porzucony nie został, a ja powiem Wam, że trudno nie pokochać tej małej; jest absolutnie rozkoszna.

Źródło: tumblr.com
A Daniel śliczny nawet poobijany
Część damskiej widowni może zainteresować Daniel Sharman, który pojawia się w roli czarownika Kaleba... Jaką rolę odkrywa w tej historii dowiecie się szybko i może pojawić się konsternacja, ale zgrabne poprowadzenie jego wątku sprawia, że mamy okazję na ekranie zobaczyć nie lada przemianę i rozwój tej postaci, która zupełnie do mnie nie trafiła za pierwszym razem... Ta rola dla Daniela była po prostu idealna, mógł wykorzystać cały swój urok i talent aktorski i uważam, że był lepszy niż w "Teen Wolfie", chociaż i tak tam za nim tam tęsknię! W każdym razie... Zaklepany!

Phoebe Tonkin też o wiele bardziej podobała mi się w tym sezonie (nadal czekam aż trzecia syrenka zostanie zaangażowana do tego serialu). Schudła, ale wyjątkowo jej to pasuje, a do tego jej postać rozwija się w ciekawym kierunku, a ta chemia, gdy na planie pojawia się Elijah... To czuć normalnie przez ekran. Spokojnie mogę Was zapewnić, że przy oglądaniu sezonu 2 A będą niezłe burze emocjonalne, piszczenie, wypieki i inne niespodziewane objawy fangirlingu.

Tak trudno opisać te emocje, ale sami wiecie, jak to jest. Niektóre seriale ogląda się i czuje każdym porem ciała, a inne się po prostu ogląda. Z przyzwyczajenia, nudy, zmęczenia. Jednak ja po prostu kocham, gdy mogę się angażować cała sobą i to właśnie znalazłam w pierwszej części drugiego sezonu Ordżinalsów. Były momenty, gdy mnie aż skręcało z emocji. Jak teraz o tym piszę, to mam cholibka ochotę obejrzeć to jeszcze raz... I wiem, że warto!

jw.
Jest na co popatrzeć, nie powiem. *roztapia się*
Pierwsza połowa drugiego sezonu Ordżinalsów dla mnie jest po prostu fantastyczna. Dawno się tak nie bawiłam przy oglądaniu serialu (czytajcie fangirlowałam), a fankom Daniela Sharmana powiem, że spokojnie mogą zacząć od tego, a potem pokochają Elijah i i tak obejrzą pierwszy sezon. Takie życie fanów! O drugiej połowie sezonu opowiem, jak tylko skończy lecieć, czyli już raczej nie w lutym. Jednak przygotowałam dla Was za to inny wpis... Nie będzie nudno!

Ocena: 9/10.

Sophie di Angelo

2 komentarze:

  1. Tak pięknie to opisujesz, a ja już tak dawno się zraziłam do "Pamiętników" , że do "The Orginals" zupełnie nie mogę się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, nie dziwię się. Za "The Originals" zabrałam się po tym, jak "Pamiętników" nie dało się już oglądać, i jestem zachwycona. Uwielbiam całą rodzinkę pierwotnych, do tego nie ma tutaj irytującej Elenki... Żyć nie umierać! Strasznie wciąga. Oglądam regularnie i szlag mnie trafia, jak muszę czekać cały tydzień na kolejny odcinek. Oby TO nie zrobili takiej krzywdy, jak PW.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo